Kobiecy ton

Teraz albo nigdy

Powiedziano mi, napisz coś kobiecego bo mało tu tego… Tak więc, oki, coś kobiecego napisałam. Chciałam poruszyć pewnie temat  i mam nadzieje, że włączycie się do dyskusji. Czy można budować swoje życie, świat na …zdradzie?

Aby nam było łatwiej to ja zacznę od przykładów. Oto kilka przypadków, raczej standardowych i najczęstszych, gdzie o zdradzie mówić można.

Historia banalna, czyli ona, on, okoliczności

Poznają się na imprezie, zabawa, taniec, alkohol (kolejność dowolna). Oboje świetnie się bawią i idą na całość. Rano się budzą, piją kawę, każde wraca do domu i … I co? Czy dalej żyją jakby nigdy nic? Wracają i przytulają się do swoich partnerów, mówiąc cześć kochanie. Czy tak się da, czy to jest ok, czy to faktycznie powrót do swojego kochanie??

Historia dojrzała, czyli on doświadczony i stateczny, ona młoda i zauroczona

On X lat w małżeństwie, w które wkrada się znużenie (ciekawe z czyjej winy?). Poznaje młodą, atrakcyjną dziewczynę, pełną energii i z błyskiem w oku. Ona zachwycona jego dojrzałością, zaczyna się płomienny romans. On znowu czuje się męski, doceniony, wreszcie nikt nie marudzi tylko go uwielbia i niby się kochają. A jednak po jakimś czasie on wraca do żony, bo dzieci, rodzina… no i w końcu przecież ją kocha. Czy tak jest naprawdę? Czy on kocha żonę?

Historia świeżości, czyli oni na starcie

Para, mają wspólne plany, na swój sposób są szczęśliwi, tylko on się zachwycił inną kobieta. Zaczyna się romans. On zajęty, tamta też, ale teoretycznie jeszcze wszystko może się zdarzyć, mogą wszystko zmienić. I co? Po kilku miesiącach on dochodzi do wniosku, że nie będzie niszczył życia tylu ludziom. Nie wiadomo, czy warto, bo nikt nie da pewności. Zostaje z partnerką, bo, bo przecież ją kocha. Czy naprawdę kocha?

Czy można zdradzać i kochać jednocześnie? Czy można żyć z taka tajemnica, czy to czasem właśnie nie jest budowanie niby szczęśliwego życia na nieszczęściu innych? Czy żona, mąż naprawdę są tymi osobami, które kochacie, jeśli przez ostatnie kilka miesięcy łączyło was coś z kimś innym?

Czy powinno się im powiedzieć i zobaczyć, czy ten fundament tą wiadomość przetrzyma? Czy mamy prawo zrzucić na kogoś decyzje o byciu razem, wybaczeniu, kochaniu, czy to nie egoizm? Czy nie powinniśmy po romansach popatrzeć na to jakoś z głową? Nie mamy prawa kłamać i oszukiwać, ani my ani nas. Tracimy na tym wszyscy. Może po prostu potrzebujecie odwagi, żeby zacząć wszystko od nowa. Chyba nikt nie chce budować swojego życia z kimś kto już na starcie wie, że TO NIE TO. Chyba, że komuś się uświadomi, iż po kilku miesiącach bycia też z kimś innym wraca do kogoś z kim mieszka, bo jest dla niego najważniejszy ;) nie wraca zostaje, bo tak wygodniej.

Druga strona medalu, to nie kochanki, ani nie kochanków wina, że kochają i walczą o swoje drugie połowy. To wina tych co w te romanse wchodzą i zdradzają. Nie wińcie osób trzecich, tylko partnerów. Tych trzecich może wam być tylko szkoda. Oni kochają, tak jak i wy kochaliście.

Uważam, że jak się zdradzi to się jednak nie kocha, że jak się kocha to się nie myśli o innych i nie patrzy na innych. Że zostanie z partnerem po zdradzie, bez powiedzenia mu tego, to tylko lawina kłamstw i życie na bagnie.

I że zostają bo się boją odpowiedzialności za sytuacje, bliskich, siebie i innych.

Ps. Panowie ja wiem, że Panie też zdradzają, ale akurat nie o nie mi teraz chodzi.

Be Sociable, Share!

7 thoughts on “Teraz albo nigdy

  1. Jest tyle powodów zdrady ilu zdradzających. Zdrada ma wiele odcieni i nie jedno imię. Zdrada to oszukiwanie innych a często samej siebie. Oszustwo to także kłamstwo a na nim jeszcze nikt nie zbudował niczego trwałego.

  2. Tylko dlaczego tu dostało się tak bardziej facetom? Tak mi utkwiło zdanie z P.S. „Panowie ja wiem, że Panie też zdradzają, ale akurat nie o nie mi teraz chodzi.”
    Znaczy się co? Panie tak, Panowie nie?
    Nie ma czegoś takiego, jak miłość na wieczność. Są miłości! A te są możliwe nawet ciągle z tą samą osobą.
    Chodzi o to, żeby się zakochiwać, kochać, zakochiwać, kochać, itd. :-)
    Czasami też ta inna/ten inny pozwalają nam dopiero docenić tego kogoś z kim jesteśmy już tak strasznie długo.
    A tak w ogóle, to to wszystko jest z lekka popierzone :-)

  3. Z ostatnim zdaniem MArtina zdecydowanie sie zgadzam, a do Pani mam pytanie to sie nie udaje z tym kogo sie zdradza czy z tym z ktorym sie zdradza??

  4. Wszystko sprowadza sie do kilku prostych słów, świat to „Fuck Me, Brand Me” society….

    Faceci otaczaja sie w drogie markowe zabawki, zeby przelatywac kobiety (i odwrotnie), kobiety daja sie przelatywac, aby sie otaczac markami dóbr konsumpcyjnych (i odwrotnie). A marka towarów wyznacza nas status społeczny i tak w kólko. W tej konwencji zdrada traci jakiekolwiek znaczenie, bo przecież i tak chodzi o to samo poprzedzane ciągłym zauroczaniem się czymś innym.

  5. Ups, IMHO przesadziłaś: „że jak się kocha to się nie myśli o innych i nie patrzy na innych”. Żartujesz? To według Twojej definicji jest jeszcze na tym padole ktoś kto „kocha”?
    To dość prowokująca „definicja” i mam nadzieję, że tylko o to Ci chodziło. Bo od takiego postrzegania miłości/kochania, to już tylko krok do oszukiwania i obłudy.
    Bo co – skoro kocha, to np. ma nie przyznawać się, że „patrzy”? A patrzy! Ja wiem i Ty wiesz. Udaje, że nie? Nie mówi o tym? Zapewnia, że nie?! Cóż… To oszukuje.

    Zaufanie. Szczerość. Pewność.
    To słowa klucze.
    Gdy one w związku działają to takie jak powyższe spostrzeżenia lejdi mogą być tylko okazją do wspólnych żartów.
    Ot co.

  6. Czasem ludzie potrzebują odmiany. Albo z jakiegoś powodu wydaje im się,że źle czują się w obecnym związku. Obwiniają partnera i szukają zamiennika. Po odnalezieniu zamiennika okazuje się,że problem pozostał. Zaczynają odczuwać wyrzuty sumienia, rozumieją,że to jednak nie_była wina partnera,że problem leżał gdzie indziej. I wracają.
    Czy wybaczyłabym zdradę? Nie wiem. Zależałoby od wielu czynników. Nie pokazałabym jednak drzwi,lecz spróbowała porozmawiać. Oddać mu wolność i niech robi z nią co chce. Chce być z inną? Poradzimy sobie. Chce wrócić. To trzeba coś zmienić by sytuacja się nie powtórzyła.

  7. @lavinka
    A propos zamiennika. Kolega kolegi na pytanie, czy warto było 3 raz zmieniać żonę, odpowiadał, że … chyba jednak nie. Na kolejne pytanie dlaczego tak uważa, padała odpowiedź, że każda nowa wersja ma błędy własne i … poprzedniej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.