Czepianie

Mobilny bank [nie] istnieje

„Twój mobilny bank. Teraz już, szybko zrobisz przelew, nawet jeśli zapomniałeś wcześniej zapłacić, itp., itd.”
Tak można by krótko przedstawić czym starają się przekonać banki swoich obecnych i przyszłych klientów, kiedy prezentują kolejny kanał transakcyjno-komunikacyjny – czyli tzw. mobilny bank.
Mobilny bank to właśnie nic innego niż inny sposób „bankowania” czyli sprawdzenie stanu rachunku, zrealizowania przelewu, założenia lokaty, kontaktu z obsługą klienta. Tyle, że za pomocą tzw. smartfonu lub tabletu i internetu.I? Czy to jakaś zaleta dla mnie klienta? No może taka, że szybciej zrobi się smutno, gdy zobaczę jak maleje kwota dostępnych pieniędzy na moim koncie.

Czy faktycznie, aż tak krytyczne jest aby zapłacić za prąd już teraz, w trakcie jazdy autem? Czy faktycznie coś zmieni, że niezapłacony rachunek za kablówkę ureguluję już teraz o 20:00?
Po za ulgą na sumieniu i tym, że mamy coś takiego za sobą to nic więcej nie zyskamy, gdyż…
Gdyż płatność uważa się za dokonaną w momencie, gdy pieniądze zostaną zaksięgowane na koncie odbiorcy. Właśnie to magiczne słowo „zaksięgowane” powoduje, że cała szybkość „mobilnego banku” idzie w…
Dopóki nie zmieni się system wysyłania pieniędzy z twojego konta i księgowania ich na koncie odbiorcy, to cały ten „mobilny bank” jest po prostu innym sposobem „bankowania”.
Dzisiaj system, którym posługują się banki w procesie wymiany pieniędzy, czyli naszych przelewów, płatności charakteryzuje się tym, że bank może zdecydować w ilu tzw. sesjach wychodzących i przychodzących bierze udział.
Przy czym te sesje odbywają się tylko w dni robocze i ostatnia wychodząca ma miejsce o godz. 17:30 a przychodząca o godzinie .. 16:00. Warto więc sprawdzać, o której twój bank wydaje, a o której przyjmuje pieniądze. Unikniesz wtedy rozczarowań. I może też uwierzysz, kiedy ktoś powie, że jemu już bank zabrał kasę z konta i wysłał do Ciebie.
I żebyście mieli świadomości, to gdy zrobicie przelew w piątek, który załapie się na ostatni „pociąg” [czyli sesję] to wasze pieniądze przez weekend będą pracować tylko i wyłącznie dla … banku. Znajdować się będą w takiej „bankowej poczekalni” i korzyści z tego ma … tylko bank. A do odbiorcy trafią dopiero w poniedziałek. Bo w interesie banku [i w tym nic złego nie ma] jest to, aby pieniądze jak najdłużej w tym banku „mieszkały”. Zresztą banki są bardzo zadowolone z tych „weekendowych mieszkańców” i tych „nocnych” też i to jest jedno ze źródeł, w miarę regularnych, ich zysków.
Kiedy w Wlk. Brytanii wdrożono tak zwany system SEPA i banki zaczęły realizować znacznie szybciej przelewy (do tego czasu normą było, że przelew „szedł” 2-4 dni] to gorzko zapłakały widząc utracone korzyści.

W miarę popularnym rozwiązaniem w wielu bankach jest tzw. „szybki przelew”, który daje realną szansę, że pieniądze z banku do banku dojdą w  ok. 15 minut. Ale też tylko w dni robocze. I za to trzeba bankowi zapłacić.  Jednak w ten sposób raczej nie zapłacicie za prąd, gaz, wodę, TV. No chyba, że dostawca zapewnia taką możliwość bezpośrednio u siebie. I nie wszystkie „mobilne banki” dają klientom taką opcję.W każdym razie fajnie jest korzystać z „mobilnego banku”, gdy chce się patrzeć czy na koncie rośnie. Ale na pewno nie będzie rosło tak szybko jak pokazują banki. Bo jak już wiecie wasze pieniądze nie przyjdą tak szybko jakby mogły.

Gdyby jednak pochylić się nad tym kiedy taki „mobilny bank” ma sens? Wychodzi, że gdy chcemy zapłacić za parking, kupić bilet do kina, kupić bilet na tramwaj, dać możliwości wypłaceniu pieniędzy dziecku w bankomacie czy też doładować telefon. Ale tu wychodzi, że lepiej wybrać inne rozwiązanie niż „mobilny bank”, a jest w czym wybierać. I pewnie wkrótce się okaże, że tą rozgrywkę o rząd dusz wygra ktoś inny niż banki. A bank staną się tylko przechowalnią pieniędzy. Bill Gates w 1994 roku stwierdził, że „Bankowość jest niezbędna, ale banki nie”. I to staje się coraz bardziej prawdziwe. Pamiętajcie o tym, gdy patrzycie na reklamy „mobilnych banków” mamiących „szybkim przelewem” w mobilnej bankowości.
No chyba, że tu chodzi o to, że można się ruszać, czyli być mobilnymi, w trakcie operacji bankowych. Wtedy „mobilny bank” nabiera sensu.
A i jeszcze jedna ważna kwestia – tzw. aplikacyjna. W świecie html5 uważam [i przyszłość pokaże, że mam rację], że szkoda pary i środków na tzw. appki natywne. Decydenci powinni wybierać html5 i RWD do realizacji nowych e-banków. e-men :)

P.S.
Za to istnieje coś takiego jak mobilne płatności. Znaczy się takie realne. Aczkolwiek BLIK jak nazwa raczej kojarz mi się z czymś obciachowym, ale to już mój problem. Sam IKO testowałem i uważam za zgrabne dobre rozwiązanie.

Be Sociable, Share!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.