Istnieje w tej kwestii kilka nudnawych reguł. Znaczy się w witaniu się z kimś. Mężczyzna pierwszy pozdrawia spotkaną kobietę, młodszy starszego, niższy statusem wyższego itd. Przykazań tych, jak wszystkich reguł na świecie, nie zawsze trzeba się trzymać, ale nie zamierzamy dzisiaj dokładnie analizować tego ekscytującego tematu.
Nie omieszkam jednak przekazać kilku zbawiennych rad, w oparciu o ostatnie obserwacje w terenie. Jeśli chcemy być eleganccy w materii powitalnej, można je ostatecznie przyswoić.
- Kordialność powitania nie jest koniecznie wyrazem szacunku. Pracownik zamiatający grzywką podłogę z okrzykiem ?serdecznie witam pana prezesa? jest wbrew swej woli żenująco protekcjonalny i nie zaskarbi sobie sympatii
zdrowego na umyśle zwierzchnika. - Zupełnie odwrotnie jeśli chcemy przypomnieć się osobie godnej naszej sympatii i szacunku, przez kogoś trzeciego – nie przekazujemy jej pozdrowień, tylko właśnie… ukłony. Nie wypada pozdrawiać czyjejś mamy, jeśli nie jest nasza koleżanką. Nie znaczy, że ją obrazimy pozdrowieniem, będzie to tylko drobna rysa na naszych kryształowych manierach, a jednak rysa.
- Rzecz, wydawałoby się oczywista, ale jednak, dzwoniąc gdziekolwiek i prosząc kogoś
konkretnego do telefonu bezwzględnie przedstawiamy się najpierw z imienia i nazwiska. - Intymną, a ważną kwestię jest całowanie po rękach – nie robimy tego, gdy osoba nie ma już ubrania. No chyba, że ją to kręci. A i nie rwiemy jej ręki tak wysoko w górę, jak się tylko da. Może wtedy zostać nasza (ta ręka) na stałe.
Koniec trucia, tylko jeszcze pozwolę sobie przypomnieć ? dobre wychowanie wymaga, by w obcym kraju i środowisku dostosować się w miarę możliwości do wewnętrznych zwyczajów towarzyskich, także w kwestiach powitalnych. Co oznacza m.in, że we Francji i Belgii sprzedajemy bez mrugnięcia soczyste buziaki na ?dzień dobry? osobom zarówno przeciwnej, jak i własnej płci.