Radość nasza wielka była, gdy okazało się, że nasza reprezentacja w końcu załapała się do Mistrzostw Europu w kopaniu piłki. Normalnie szok, zdziwienie, entuzjazm, że teraz MY. Zaczęto snuć plany, że będziemy takim czarnym koniem, jak reprezentacja Grecji w poprzednich Euro, że niby wygramy.
Marzenia warto mieć, bo one nadają cel naszym działaniom. Gdzieś usłyszałem, że warto aby marzenia były trudne do zrealizowania, bo wtedy nas napędzają do działania i podnoszenia poprzeczki.
Nie jestem jakimś strasznym fanem kopania piłki. Zresztą nie jestem fanem żadnej dyscypliny sportu, tak więc chyba jestem obiektywny. Lubię po prostu czasem popatrzeć na dobrej jakości widowisko sportowe. Lubię kiedy widać, że jest walka, że gra toczy się o coś. Padają bramki, są punkty, coś się dzieje.
Tak popatrzyłem sobie na mecze naszej reprezentacji odbyte przed mistrzostwami. I co? I pstro. Emocje może i były, ale nie takie jak bym oczekiwał. Bardziej walka o życie niż o wynik. Wszyscy siedzieli i chyba się modlili bardzo, bo jakoś inaczej sobie nie mogę wytłumaczyć remisu z Danią :-)
Kiedy tak w dniu 8 czerwca 2008 przysiadłem przed telewizornią aby popatrzeć na walkę „naszych” z „nimi” to jeszcze w sercu nadzieja była. Może nie był to ogień, ale płomień wystarczający. Komentarze przed meczem, słowa, które płynęły zewsząd grzały mnie i to bardzo. I co z tego?
No i wyszła ironia losu. Okazało się w ciągu tej niedzieli, że Polacy bardzo dobrze grają w piłkę nożną. I strzelają świetne bramki. Tyle, że nie są to gole dla nas :-) Wychodzi na to, że Niemcy wygrywają, gdy mają u siebie Polaków. Druga ironia losu tego dnia (a może pierwsza jeżeli chodzi o chronologię) to zwycięstwo Polaka korzystającego z niemieckiej technologii :-) A podobno we włoskiej telewizji (w końcu Kubica też trochę ich jest – spędził tam szmat czasu jeżdząc na gokartach) powiedziano, że „wygrał człowiek z kraju, gdzie nie ma toru F” ;-)
No cóż już od dawna na pracowaliśmy na Niemców i dzięki temu się rozwijają lepiej :-) Może trzeba opracować jakieś przejęcie – niekoniecznie wrogie :-) A może joint venture? Oni dadzą know-how a my zrealizujemy ustalone cele!
One thought on “Polak „iber ales””
Słyszałem już pomysł by zrezygnować z organizacji euro2012 i za pieniądze potrzebne na ten cel wybudować tor F1 z prawdziwego zdarzenia we Wrocławiu… Może to jest jakiś pomysł? ;) Z drugiej strony Małysz zakończył karierę zanim zdążyliśmy wybudować skocznię więc może prace nad stadionami zakończymy za 20 lat, kiedy akurat nasza reprezentacja będzie święciła triumfy jak Kubica dzisiaj…
Ech… może lepiej wybudujmy po prostu drogi na początek…