Zastanawialiście się kiedyś skąd się biorą nazwy? Nazwy firm, produktów? No cóż, one się biorą różnie. Niektóre biorą się z myślenia. Inne biorą się z intensywnych badań czyli biorą się z wydanej kasy. Są takie, które biorą się z przypadku. Też takie są, które biorą się z wizji właściciela firmy.
I bez względu na to skąd się biorą to efekt jest różny. Czasami wnikają w naszą rzeczywistość tak gładko, że stają nie tylko nazwą, ale wręcz określają coś więcej. Styl zycia, bycia, zachowania, ubierania. Na ten przykład taka nazwa jak adidas stała się w naszym rodzimy kraju synonimem obuwia sportowego. I do teraz zdaża się, że kupujemy „adidasy” firmy NIKE, REEBOK, albo … Adidas.
Są takie nazwy, które budzą emocje i to czasami duże. Takie jak Triumph czy Victoria’s Secret (na pewno u mężczyzn). Oczywiście nie możemy zapomnieć o Ferrari, Porsche, Jack Daniels. Nowe pokolenie rozgrzewają Apple, Google, Zara i co tam jeszcze jest freshy a nie trashy (tak się chyba mówiło kiedyś w USA co jest tredny a co nie).
Z reguły do każdej nazwy z czasem dodaje się historię. Tak na przykład wspomiana nazwa adidas to kombinacja imienia i nazwiska założyciela niejakiego Adi Daslera. Z drugiej strony do nazw wielu firm, tak się przyzwyczailiśmy, że wnikamy czy nie są one „obciachowe” w języku ojczystym np. Microsoft (nie dość, że mikro to jeszcze soft ) lub czy skrót, do którego przywykliśmy nie jest przerostem treści nad formą, na ten przykład IBM (International Business Machine).
Pójście drogą „dam swoje imię/ nazwisko” czasami może zaprowadzić na manowce. Moim zdaniem największe wtopy ostatnich czasów u nas to takie „przeboje”, jak np. Bodzio – marka mebli. Nie oceniam tu mebli, bo może one i lepsze są niż te z IKEA, ale jak się ma aspiracje bycia wielkim to chyba nie z taką nazwą. Tu dla mnie symbolem wielkiej zmiany na duży plus jest coś co teraz używa skrótowca BRW (Black Red White). To co ze sobą zrobili i z pozycjonowaniem na rynku zasługuje na uznanie.
Kolejnym koszmarkiem wg mnie jest … firma ZBYSZKO. Ktoś kto próbuję ugryźć kawałek rynku opanowanego przez „wielkich cocaloktowców” powinien sobie odpuścić informowanie, że producentem napoju colopodobnego jest firma Zbyszko (przy okazji – moim zdaniem reklama Polo Cocty na tle konkurencji, to jakiś niewypał). Przepraszam, ale każdą reklamę tym uwalą ;-) Nawet z atrakcyjną laską. A i do tego logo jak z jakiegoś „pekaesu” (przepraszam wszystkie Pekasy).
Innym potworkiem wg mnie jest „producent rajstop Adrian„. O rany, tak nie można. Firma próbuje robić reklamy w klimacie wspomnianych wcześniej Triumpha czy Victoria’s Secret (billboardy robią wrażenie), ale nazwa na cześć właściciela firmy (?) i logo przypominające cyrkiel?! Załamka. Dla skarpet i może. Wyobraźcie sobie taki dialog:
On do Niej: Hej kochanie cudownie wyglądasz! Co masz na sobie?
Ona do Niego: Rajstopy Adriana.
Możemy oczywiście przyjąć, że zakładany efekty czyli znajomość brandu udało się osiągnąć. I jeżeli do tego dodamy słynne zawołanie wszelkich gwiazd, gwiazdek i celebrytów: „Niech mówią o mnie jak chcą, byle tylko mówili” to niech tak zostanie.
Ale w takim razie ja nie chcę pić Zbyszka, spać na Bodziu i żeby moja żona nosiła rajstopy Adriana (tak na wszelki zaraz pójdę sprawdzić metki ).
I dobrze, że mam wybór. Zresztą Wy też i nikt Wam nie każe zgadzać się z moimi wymysłami.
P.S.
28-05-2014
Wpis ten jakiś czas temu został „skryty”, gdyż skontaktowali się ze mną przedstawiciele pewnej firmy [polskiej] i zagrozili, że wytoczą mi proces o zniesławienie. Nie miałem czasu wtedy aby bardzo się wgryzać w temat, ale wróciłem do tego tekstu i moim zdaniem nie oczerniam tu nikogo. Wyrażam własną opinię co do nazwy. Nie neguję jakości produktów, bo z reguły ich nie znam. Tekst zamieszczam z powrotem, lecz bez zdjęć logotypów.