Dużo czasu, artykułów, postów, konferencji poświęca się różnym metodom, dzięki którym poprawiamy zarządzanie projektami, budowanie i optymalizowanie procesów, tworzenie nowych produktów. Nie jestem specjalistą w tym obszarze, więc nie będą się na ten temat specjalnie rozpisywał. Skupię się na czymś, co dotarło do mnie podczas pewnego spotkania, podczas którego jedna z osób trochę dowaliła drugiej mówiąc „bo ty to chcesz zrobić takie rozwiązanie pod siebie”. Jakoś automatycznie rzuciłem „Jobs też robił różne rzeczy pod siebie”. Na moment sytuacja się rozładowała. Zaczęliśmy się przez moment skupić na przebłyskach geniuszu Jobsa, ale także na jego skur… wobec ludzi, kiedy chciał coś osiągnąć i parł do przodu „prawie po trupach”.
Mnie później przyszedł też do głowy Jeff Bezos, którego dążenie do doskonałości procesu obsługi klienta, też nie jest pozbawione zagrań raczej z „ciemnej strony mocy” (polecam „Jednym kliknięciem. Historia Jeffa Bezosa i rosnącej potęgi Amazon.com” Richarda L. Brandta). Ale to temat na inny post.
W każdym razie olśniło mnie, że to co wszystkich łączy to … Misie i Jeże-Li.
To kluczowe postaci każdego procesu tworzenia, ale też … destrukcji. Pojawiają się w sporach, dyskusjach. Niech każdy z czytających zrobi rachunek sumienia i pierwszy rzuci kamieniem, jeśli „nie pracowały” dla niej/ niego kiedykolwiek Misie i Jeże-Li.
Gdy zaczynam pracę nad czymś to zaraz pojawia się „Misie wydaje, że …” albo „Jeże-Li zrobimy tak i tak, to …” I na tym etapie wszystko jest dobrze. Mamy prawo wyrazić swoje opinie, potrzeby, oczekiwania czy też obiekcje. Wszystko będzie dobrze do momentu, gdy nie skupimy się tylko na naszych „Misiach i Jeżach-Li”. I nie zauważamy innych. Co więcej nawet ich nie dopuścimy do siebie. No chyba, że mamy takie wewnętrzne przekonanie, że Nasze są lepsze niż Ich i zrobimy wszystko aby one (ten nasze) pojawiły się na pierwszym planie. Bo, albo są takie dobre, albo my jesteśmy tacy skuteczni i bezwzględni w egzekwowaniu naszych opinii i racji
Sukcesy tzw. „wielkich ludzi” w dużej mierze opierają się na tym, że potrafili przeforsować swoje „Misie” i zwalczyć „Jeże-Li” innych, lub dzięki swoim „Jeżom-Li” byli wstanie pokonać „Misie” innych. Z drugiej strony historia zna wiele przypadków, gdy „Misie i Jeże-Li” były całkiem atrakcyjne i logiczne, tylko brakło im siły przebicia.
Ważne, aby nie zamykać się na „Misie” innych i dopuszczać aby „Jeżeli-Li” zostały wysłuchane. A Jeże-Li wydaje Misię, że mam rację to … dążyć do celu. I wtedy w ich miejsce „zatrudnić” inne postaci: „Zrobimy-To” i „Współpracuj-My”. Czego Wam i sobie życzę.