Trochę mnie Bon Voyage natchnął do podzielenia się fotami „moich Obcych”. To co lubię, gdy jestem w jakimś nowym miejscu to patrzeć na ludzi. Niby wszyscy jesteśmy tacy sami, albo bardzo podobni, ale jednak są pewne różnice. Różnice zauważalne, różnice w stroju, sposobie chodzenia. Kiedyś wymyśliłem sobie, że skoro nie mam serca do robienia fotek z widoczkami – różnie mi to wychodzi, a po drugie po jakimś czasie te zdjęcie nie przenoszą w czasie – to zacznę strzelać fotki ludziom. Ludziom, którzy tworzą klimat miejsca, czasu.
Jak już nadmieniłem miałem okazje być w Peru. Ogólnie to droga jest prosta. Z Polski w lewo a potem cały czas prosto :-) Kilkanaście godzin lotu. Da się przeżyć w tamtą stronę, bo człowiek jest podjarany. Droga powrotna jest bardziej męcząca, bo to już koniec.
Byliśmy tam prawie 10 dni (i już wiemy, że to mało, bardzo mało). Zaczeliśmy od Limy a potem przelot przez Andy do górniczego miasta Juliaci, skąd dojechaliśmy nad jezioro Ticicaca, gdzie spędziliśmy dwie noc. Następnie Cusco i Machu Picchu. Myślę, że już niedługo usiądnę i napiszę więcej o tej wycieczce. A na razie kilka wybranych fotek Obcych :-)
One thought on “Peru vol. 1”
No tak, trochę tych obcych jest… Raczej podglądani, kilku en face. Nie powala, szczególnie jeżeli mówimy o klimacie (nie wilgotności :)), ale kierunek jakiś widać.